sobota, 18 sierpnia 2012

Aklimatyzacja

Nawet nie wiem od czego zacząć. Dziś mieliśmy dzień organizacyjny. Szok kulturowy już mam za sobą - Blażej chyba nie. Myślałam, że po prostu bardziej przygotowałam się do tematu i byłam nastawiona na to czego można się tu spodziewać, ale B. twierdzi, że też czytał, ale myślał, że jednak nie będzie aż tak... No właśnie nie umiem określić nawet jak, ale B. podpowiada, że źle.
Ale od początku..
Lot przebiegł spokojnie. Entertainment Center w samolocie, czyli osobisty monitor LCD, z masą najnowszych filmów do wyboru, minął całkiem szybko ( 3 filmy i lądowanie). Potem jazda do "hotelu". Temperatura o 3 nad ranem jest bajkowa, parna, lecz przyjemna. No i na szczęście brak deszczu :) W dzielnicy gdzie mieszkamy, ludzie w nocy śpią na ulicach obok masy śmieci. Pokój okazał się na pierwszy rzut oka klitką 3x2 (ale wszystko z oferty bylo na miejscu - internet, prysznic, klima).
No i całą noc trąbią i trąbią.

Rano zjedliśmy bardzo dobre śniadanie popijając pyszną masala tea. Nasze żołądki jak narazie się nie zbuntowały ( to pewnie przed Dicoflor :) ). No i wyruszylismy na miasto. Jazda mitorikszami jest szalona - nie do opisania. Nauczyliśmy się też nie dać się wywieźć tam gdzie nie chcemy i będziemy juz teraz wiedzieć jak się targować.

Widzieliśmy dziś  India Gate, Parlament, Pałac Prezydenta oraz byliśmy w Muzeum Narodowym i w grobowcu Humajuna.
Za 12 pln kupiłam sukienkę u Hindusa, który mówił po polsku.

Przed chwilą wpiliśmy piwo spod lady.  Po drodze powstrzymaliśmy się od przytulenia wszytkich krów, psów, kotów i małp, które są wszędzie. Teraz relaks w pokoju, który już nie wygląda tak strasznie jak na początku.

Niedługo dodam kilka zdjęć - jak tylko B. przygotuje.

14 komentarzy:

  1. Pierwszy! ha ha, oda razu widać ze caly dzień na F5;) cieszy nas ze wsjo ok. Odniose się do tresci jak będą foty. Szykuje się na szok. W Macu maja bigmaca z wolowinka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, proszę, normalnie kandydat na mistrza ze strefy .org, jednak temat zbyt mało ciekawy :)
      Bardzo się cieszymy, że jak zawsze podzieliłeś się niebanalnym i błyskotliwym komentarzem...
      /B

      Usuń
  2. A tu Cie zaskoczymy. W Macu byliśmy, ale tylko: one cola, no ice.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaraz biorę przewodnik i "pozwiedzam" z Wami. Ciekawe, po jakim czasie uznacie to co wokół Was za normę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego co widzimy wokół nas chyba nigdy nie da uznać się za normę, jeśli mieszkało się choć chwilę nawet w najgorszym kraju w obrębie Europy :) Brud oczywiście leży po negatywnej stronie szali, jednak te zapachy, uśmiechy na twarzach ludzi, optymizm i cudowna pogoda przeważają tę szaloną wagę na korzyść Indii...
      Rozważając głębiej tematykę brudu, jednak z naszego doświadczenia zdecydowanym liderem wśród konkursu na najgorsze toalety nadal króluje Rumunia (w szczególności Constanta).
      /B

      Usuń
    2. haha, takie exstremalne rzeczy jak tu opisujesz to już nie dla mnie .
      Ja jednak wole bardziej cywilizowaną kulture (-:

      Usuń
  4. oczywiście, że Dicoflor - bo niby, że co innego? Pamiętajcie nic nie przytulać ;)Pozdrawiamy,
    Trzymajcie się ciepło:)
    Zona Ernesta Malinowskiego :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Ciebie Żono Ernesta Malinowskiego!
      Normalnie czuję tą chemię między nami (oczywiście między mną a Dicoflorem, co by Ernest nie był zazdrosny :D ) Mogłaś dorzucić jakieś koszulki, banery, itp - rozgłaszalibyśmy dobrą nowinę na tej ziemi
      Jednak sądzę, że równie dobrze jak Dicoflor pomaga nam towarzystwo Kapitana Morgana, którego poznaliśmy na strefie bezcłowej...
      /B

      Usuń
    2. bo oni razem wspaniałą parę tworzą:) kurde trza było wpakować Wam ściankę dicofloru- myślę, że dodatkowe 15 kg byłoby ok ;)/ żona Ernesta:)

      Usuń
  5. To dobrze, że dotarliście szczęśliwie do celu (-:

    A co do pokoju, to zawsze coś na początku nie pasuje.
    Szczególnie jak sie przybędzie w nocy lub nad ranem - zmęczenie i ogarnięcie tego wszystkiego robią swoje.
    To jest akurat normalne.

    Ale jak sie wszystko zobaczy na drugi dzień, to już wygląda lepiej, przyjaźniej (-: i idzie sie przyzwyczaić (-:

    OdpowiedzUsuń
  6. To dobrze, że dotarliście szczęśliwie do celu (-:

    A co do pokoju, to zawsze coś na początku nie pasuje.
    Szczególnie jak sie przybędzie w nocy lub nad ranem - zmęczenie i ogarnięcie tego wszystkiego robią swoje.
    To jest akurat normalne.

    Ale jak sie wszystko zobaczy na drugi dzień, to już wygląda lepiej, przyjaźniej (-: i idzie sie przyzwyczaić (-:

    OdpowiedzUsuń
  7. sorry - dodało mi sie 2 razy to samo chyba /-:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lepiej raz więcej niż raz mniej :)
      Jakbyś zobaczył ten pokój szybko zrozumiałbyś nasze dylematy :D Tutaj nie gra roli godzina - tutaj jest jak jest...
      Pozdr!
      /B

      Usuń
  8. (-: , no racja - lepiej za dużo, jak wcale (-:

    hehe, no może i tak. Na zdjęciach co były w necie - ładnie wyglądał. Fotomontaż ? (-:

    OdpowiedzUsuń