wtorek, 29 lipca 2014

Pärnu, Pärnu i jeszcze raz Pärnu

To już chyba oficjalne: nasz blog chyba trochę przynudza, bo prawie nikt nie komentuje. Została tylko moja mama, bo drugi wierny komentator (KD) po prostu pojechał z nami :) W każdym razie nasze podróże ewoluują i są teraz trochę mniej spektakularne - zamiast zdjęć z Himnalajami w tle, co raz więcej u nas fotek z krowami i placami zabaw, ale taka kolej rzeczy. Właśnie dla dobra bobasa, zrezygnowaliśmy z wycieczki do Rygi na rzecz kolejnegodnia dnia na plaży. Za dużo jazdy i męczenia, żeby spędzić tam kilka godzin. Więc spędzimy kolejny dzień na relaksie. Jakże to dla nas cenne...
A oto jak wypoczywamy :)





W naszym lokum nie mamy niestety pełnego dostępu do kuchni, więc obiady przygotowujemy na grillu
(codziennie wspominamy nieosiągalny dla mnie poziom grilowania naszego przyjaciela KK)

Meble ogrodowe w Estonii jeśli nie są z Jysk, to są produkcji polskiej.



 













Stara kolejka wąskotorowa zamiast trafić na złom, została odmalowana i służy przy dworcu autobusowym jako bardzo sympatyczny plac zabaw.

sobota, 26 lipca 2014

Parno tu w tym Pärnu :)

Dotarliśmy do estońskiego nadmorskiego kurortu. Ciekawe miejsce, prawdziwie skandynawski klimat. Jest bardzo ciepło, ale co mnie najbardziej zaskoczyło to to, że woda w morzu jest naprawdę gorąca!!! Najcieplejsza jakiej doświadczyłam (w Egipcie, Turcji itd. wszędzie było wrażenie zimna, może przez dużą różnicę temeratur). Spodziewałam się, że mi kostki zamrozi, a tu taka niespodzianka. F. zachwycony, bebla w błotku, pluska się z zachwytem, burzy wieże i zamki z piasku w takim tempie że nie nadążamy odbudowywać, a dla smaku popija wodę morską :-) I tak planujemy spokojnie spędzić kilka dni. Czy coś dalej zobaczymy, zdecydujemy później.

Na razie dołączamy kilka pierwszych zdjęć z plaży, fotorelacja z miasta za kilka dni...
Droga na plażę biegnie dość nietypowo: nie ma klifu, nie ma wydm, a między wodą a lądem znajdują się podmokłe łąki na których pasą się krowy.


Powyżej plaża miejska, a poniżej nasza pusta plaża wiejska, oddalona kilka kilometrów od centrum przez cały dzień świeci pustkami.  



czwartek, 24 lipca 2014

Wrażenia z podróży i Tallinna

Dotrzeć do Tallinna nie było łatwo. Najpierw wujek zawiózł nas autem na dworzec kolejowy. Potem pociągiem pojechaliśmy do Warszawy, następnie kolejką podmiejską na lotnisko. Stamtąd samolotem (ku mojemu zaskoczeniu bardzo fajnym i wygodnym: Embraer 170). I na koniec aby dotrzeć do naszego apartamentu wystarczyła przejażdżka autobusem z dwoma przesiadkami, krótki spacer i dotarliśmy :) Dla lepszego wyobrażenia jaki to wyczyn należy wyobrazić sobie do tego bobasy, wózki i kilka sztuk bagażu.

Spędziliśmy dwa dni w stolicy Estonii. Oto foto-relacja ze starówki Tallinna i muzeum morskiego, w którym zwiedziliśmy oryginalną łódź podwodną.