czwartek, 29 maja 2014

Transfer, dzień na aklimatyzację + foto

Jednak nie warto martwić się na zapas. Mogłabym całe opowiadanie napisać jak wspaniale Franek przetrwał drogę ale zależy mi żeby czasem jeszcze ktoś tu kiedyś zajrzał więc oszczędzę tego opisu.

Mimo 3 godzinnej rezerwy, na prom dotarliśmy na styk. Za Hanowerem był wypadek i 8 km korek.
Na ląd przybiliśmy o 7.30 więc bez sensu było jechać do naszego lokum, które miało być gotowe koło 13. Więc zjedliśmy śniadanie na tle klifów w Dover. Wcześniej podgrzaliśmy kaszkę na naszym kocherku :-)

B ruszył lewą stroną niczym rodowity Anglik. Ronda nie straszne, a wyprzedzanie to pestka. Potem ja przejęłam kierownicę. Ogarnęła mnie stracho-euforia ale obiektywnie stwierdzam, że jazda po lewej to nic trudnego. Więcej obaw niż faktycznego zagrożenia. Jedyne co to strasznie wąskie drogi mają. No i ograniczenia prędkości choć raz mi nie przeszkadzały bo samoistnie jechałam wolniej niż nakazy.
Klif Seven Sisters był piękny - nawet mgła sobie poszła żeby można było zdjęcia zrobić (dzięki Krzychu za współrzędne).
Na końcu naszej trasy dotarliśmy do naszego lokum. Też cudne. Resztę napisze kiedy indziej bo zasypiam. Gdy będą zdjęcia dodam info w tytule posta. Dobranoc o 22 czasu lokalnego.

P.S. Jest już kolejny dzień. Odespaliśmy trochę podróż, ale nadal czuć zmęczenie. Wczoraj zasnęłam nad klawiaturą stąd literówki, które już poprawiłam. F śmiga wesoło po domu. Mnóstwo ciekawych rzeczy do popsucia. W ogrodzie świnki, kury, konie. Klimat iście angielski. W kuchni stoi bardzo ciekawa kuchenka - AGA - do gotowania. Ma dwa palniki z cegieł szamotowych, obecnie zasilane gazem, oryginalnie oczywiście węglem. Palniki są zawsze ciepłe, a wręcz gorące. W drzwiach jest dziura z klapką dla kotów, i typowa skrzynka na listy z z podnoszoną chorągiewką. Zapomniałam jacy Anglicy są uprzejmi - wszyscy się uśmiechają i witają. Aż mnie szczeka boli od uśmiechania się. Moja polska twarz nie jest przyzwyczajona do ciągłego grymasu uśmiechu :)   Buziaki

Tak było na promie, wiedzieliśmy czego szukać więc od razu zajęliśmy jedyne miejsca umożliwiające spanie:
Ale jeden pan wyspał się w aucie i na promie pokazał język:

Jedziemy na gazie :)
I gotujemy na gazie (że też nie miałem czasu żeby wymyślić jak podłączyć kuchenkę bezpośrednio do auta...)











Seven Sisters:











 Tak to właśnie wyglądało przez większość drogi:
 A to już nasz widok z okna :D

Franek ma koleżankę z Genewy.
 Wspominana wcześniej "AGA":







 Jeszcze raz widok z okna, tym razem przez otwarte.




środa, 28 maja 2014

Przygotowania do Anglii


No to jesteśmy gotowi. Przygotowania do tej wyprawy przypomniały mi o wyprawie do Indii. Planowanie, pakowanie, rozważanie nad niezbędnością wszystkich bagaży…Teraz jedziemy do Anglii – B. będzie przez 8 dni pracował, a potem przez kilka kolejnych dni będziemy zwiedzać Anglię i Szkocję. Mogłabym napisać szczegółowy plan naszej wycieczki ale po pierwsze nigdy nie wiadomo co się może jeszcze zmienić, a po drugie niech to będzie niespodzianka!
Mamy sporo bagaży. M.in. słoiki z obiadami. Ze względu na dietę B., która bardzo utrudnia żywienie się w knajpach zrobiłam po 14 obiadów! Jak prawdziwi Polacy… O! Nie raz śmiałam się z opowieści ludzi, którzy kiedyś jeździli do Włoch czy do Bułgarii ze zrazami zawijanymi albo bigosem w słoiku. Po co wieźć jedzenie jak na miejscu takie pyszności – myślałam. Nadal tak sądzę, ale sytuacja zmusiła nas do tego i teraz sama upycham gulasze i klopsy, a potem pasteryzuje. No i zapomniałabym o najważniejszym… kupiliśmy całkiem nowy turystyczny kocherek :) właśnie chwilę temu przywiózł kurier. Uff.  Przynajmniej będzie taniej, a raz czy dwa przejdziemy się do jakiejś fajnej knajpki, gdzie na pewno coś się dla alergików znajdzie. Może do Jamiego Olivera czy Gordona Ramsay’a ;) We’ll see. 

A więc…
Bagaże…. Są
Bobas… jest


o 16:05 w drogę. Jutro postaramy się zdać relację z trasy.

wtorek, 6 maja 2014

Fotorelacja z Gleźnówka - ku pamięci...




 










Przyczepka najlepiej jeździ z kołem od betoniarki :)

Bardzo sympatyczna kawiarnia w Darłówku, a jeszcze niedawno w tym lokalu był brzydki sklep Społem






Kaszkozaur








Wędzimy, grillujemy, palimy ogniska
 


Wdał się w tatę :)


Wodowanie



2,5 konia - moc jest z nami


W Kujawskim


Siekiery nie znaleźliśmy, ale Ł. dał radę!