niedziela, 27 kwietnia 2014

Weekend majowy w Gleźnówku

Jesteśmy znów w Gleźnówku, tym razem widzianym oczami bobasa. Dla Franka morze to dużo nowości... piasek, którego nie można złapać, kąpiel w pełno wymiarowej wannie itp. Mimo trwających prac remontowych dom i ogródek znów nas zachwyciły. W salonie czekały na nas lektury i mapy o okolicznych atrakcjach, liściki "miłosne" przybrane czekoladowymi biedronkami i tort! 
W tym roku pogoda jest o wiele cieplejsza, więc w ogródku więcej ziół, które idealnie komponują się z dorszami świeżo kupionymi od rybaków w porcie w Darłówku. Tam też w przemiłej kawiarni Ani Ani smakowałam pyszną belgijską gorącą czekoladę :-) Ciocia poleciła nam wiele rzeczy do zobaczenia, ale nie wiem czy nie będziemy delektować się słodkim nieróbstwem... tak rzadko nam się to ostatnio udaje:-)    

W drodze:


 I na miejscu:













F. przypomina mi tutaj pradziadka Feliksa: