poniedziałek, 21 lipca 2014

co to będzie... co to będzie...

Ostatnio pakowanie mnie przeraża... Trudno przewidzieć co bobas będzie potrzebował. W mojej głowie jest zawsze tyle możliwości, że musiałabym wysłać kontener na jakimś statku z podstawowymi, niezbędnymi rzeczami.
Ale w końcu udało się zapakować walizkę. Po naszych doświadczeniach z Ryan Air, gdzie pakowaliśmy się w jeden mały bagaż podręczny, opcja lotu Lot'em z 3 bagażami po 30 kg i 3 podręcznymi po 10 kg nie mieści się nam w głowie. W końcu starczyła jedna walizka.

Tak sobie myślę, że dobrze, że nie lecimy nad Ukrainą. Uff...

Do "usłyszenia" z Tallinna. Może w końcu uda się odpocząć :) 

A oto mój pomocnik, który dzisiaj zrobił pierwsze 4 kroki - przeszedł przez pół dywanu :)




2 komentarze:

  1. Dobrze będzie, bo urlopowo:-)

    U pradziadków popisal się trzema krokami...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem na posterunku już i oczekuję relacji:) /S

    OdpowiedzUsuń