sobota, 15 września 2012

Katmandu, Patan i Bhaktapur: nepalski trójkąt

Patan i Brahktapur to dwa miasta leżące w okolicy Katmandu. Wszystkie trzy mają w swoim centrum tzw. durbar square, czyli taki odpowiednik naszego rynku. Niby łączy je podobna architektura, ale każde z nich jest trochę inne.
W Katmandu czujemy się już trochę jak w domu. Mamy swoje ulubione miejsca, które odwiedzamy. W końcu, udało nam się nawet zobaczyć (ale niestety nie sfotografować) słynną Kumari - żywe wcielenie bogini. Kumari do czasu kiedy nie opuści pałacu i ponownie nie stanie się śmiertelniczką, tylko raz na rok wychodzi ze swojego "domu". Cały czas jest noszona (gdyż nie może dotykać stopami ziemi), nie ma opieki medycznej (gdyż bogowie nie chorują), ani nie pobiera żadnej nauki (gdyż bogowie są wszechwiedzący), oraz nie bawi się z rówieśnikami. Na dodatek co raz rzadziej ex-boginie wychodzą za mąż, ponieważ podobno przynosi to przyszłemu mężowi pecha i wczesną śmierć. Sądziłam, że mając takie życie dziewczynka z niecierpliwością będzie oczekiwać codziennego rytuału, podczas którego o 16 wygląda przez okno i widzi coś innego, czyli turystów. Okazała się jednak, że 8 latka niezbyt była nami zainteresowana. No ale może, z drugiej strony, na jej miejscu czułabym się jak w zoo i miałabym już dość tych wścibskich gości.
Z kolei, Bhaktapur słynie z wyrobów ceramicznych. Obserwując pana, który lepił wazony, dzbanuszki itp. też mi się zachciało potworzyć takie rzeczy. Po powrocie dowiem się co i jak i najwyżej koło garncarskie wkomponuję w krajobraz ogródka rodziców. Mama się chyba nie obrazi bo pamiętam, że kiedyś wspominała, że chętnie zajęłaby się wyrobem ceramiki:) Ponadto, przeczytałam gdzieś, że w Bhaktapurze kręcili film "Mały Budda". Po powrocie z ciekawości  na pewno ponownie go obejrzymy.
Durbar square w Patanie nie wyróżniał się zbytnio, a wręcz zlewał ze swoimi pobliskimi "kolegami". Za to bardzo efektowana i piękna okazała się Złota Świątynia.
Zdjęcia w tym poscie zebrane są z kilku dni. Może nie widać tego po zróżnicowanym doborze garderoby ale niestety powolny system parania zmusza do noszenia tych samych ciuchów. Na szczęście braki w ilości czystych sztuk odzieży, które u mnie wystąpiły, uzupełniłam zapasami B. Gorzej by było jakby on musiał pożyczać ode mnie:)

Patan:





















Katmandu:




Bhaktapur:
















3 komentarze:

  1. Pamiętam dobrze te sceny z "Małego Buddy"...

    Takie koło chętnie wkomponuję nie tylko w ogródek. Zabraliśmy się za sprzątanie taty piwniczki. Małe pół roku i już mamy miejsce na twórczość artystyczną;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie widziałem "Małego Buddy" - muszę koniecznie uzupełnić te braki po powrocie.
      Życzymy powodzenia i wytrwałości w porządkowaniu piwniczki :D
      Pozdrawiamy!
      /B

      Usuń
  2. Ach...szkoda że ta podróż Wam się kończy, ponieważ aż żal będzie zaprzestać oglądania i odwiedzania razem z Wami tych bajecznych miejsc:) Te perełki architektoniczne wciśnięte między codzienność Indii zachwycają mnie po raz kolejny. Asiu bardzo Tobie ładnie w męskich częściach garderoby:) Pozdrawiam /S/

    OdpowiedzUsuń