sobota, 23 stycznia 2016

Monkey Park * Los Gigantes * Masca

No i już wszystko jasne. Franek nie jest człowiekiem. Jest robotem i działa na baterie słoneczne. Odkąd tu jesteśmy cały czas wyświetla 100% i nie staje w miejscu. Ciekawe tylko skąd my mamy brać  energię?
Wczoraj od rana wybraliśmy się do Monkey Parku. Trochę tam jak w zoo. Zwierzęta w klatkach, ale dodatkowym bonusem jest to, że do niektórych można wejść do środka. Pewnie gdyby to był Lion Park, to ta opcja nie wchodziła by w grę. Franek ma ostatnio fazę pytania o wszystko: Małpa lubi babkę? Małpa lubi frytki? itd. itp. Zaczęliśmy od wejścia do klatki z arami i całą armią świnek morskich. Jak w Ptakach Hitchcocka tylko wszędzie świnki morskie. W następnej nad głowami skakały nam lemury, które swoimi miękkimi łapkami delikatnie brały od nas kawałki ogórka i jabłka. Przy murze stał głaz, który jak się okazało był wielkim żółwiem. B. wspinając się na murek, żeby uchwycić moment karmienia lemurów wszedł między rodzinkę wielkich jaszczurów i miał szczęście, że go nie pogoniły. Reszta parku składała się głównie z ogrodzonych wybiegów dla małp. Pełen zachwyt i zarazem smutek poczułam przy szympansach. Jeden z nich podszedł do ogrodzenia i przez kraty wyciągnął do mnie rękę. No może nie do mnie, tylko po jedzenie. Ale i tak możliwość uściśnięcia dłoni szympansa, karmienia go i spędzenia z nim trochę czasu był jedną z najwspanialszych chwil mojego życia. Smutno jednak mi się zrobiło. Tak blisko takiej małpie do człowieka więc można sobie tylko wyobrazić jak się czuje zamknięta w tych  czterech ścianach.


Dziś pojechaliśmy na "punkto widoko", żeby zobaczyć Los Gigantes - wielki klify. Potem odwiedziliśmy górskie miasteczko Masca. Widoki urokliwe. Nie chcę wyjść na marudę ani chwalipiętę, ale dla kogoś kto widział Seven Sisters w Anglii i pochodził po uliczkach majorkańskiej Dei, czy Valdemosy widoki te nie będą niczym więcej niż tylko miłym tłem jeszcze milszych wakacji. innymi słowy, bardzo przyjemnie, ale SZAŁU nie było. Potem obiad i na naszą ulubiona plaże surferów w Las Americas, gdzie zachwycające fale oceanu przypominają małe tsunami tworząc orzeźwiającą mgiełkę. Zdjęcia w późniejszym terminie. Nie zapomnijcie sprawdzać. 

2 komentarze: