czwartek, 16 października 2014

Krakowscy w Krakowie

O 6 wsadziliśmy Franka do auta i do 8 smacznie chrapał.  Akurat dojechaliśmy do Wrocławia i Błażej miał kryzys w skupieniu na jeździe, więc się zamieniliśmy. Trzeba było Franka przewinąć, więc B. wziął go na kolana i zaczął procedurę. Na to Franek, tak jak prawie całą noc nie sikał to po uwolnieniu z pieluchy wysiusiał się prosto na jedyne  spodnie B. i kanapę Lancelota. 3h i nadal mokre spodnie później dotarliśmy do Krakowa. W parku Franek zjadł zupę, która kupiliśmy na wynos  w Green Way'u. Oczywiście jedząc polaliśmy ławkę czego nie zauważył B i na niej usiadł. Nie wiem czy 1 para spodni starczy do niedzieli:) Zrobiliśmy ogólny rekonesans i przygotowanie do zwiedzania właściwego, które nastąpi jutro. Już wiemy, że smoka raczej omijać szerokim łukiem będziemy  bo Franek bardzo się go przestraszył. Z drugiej zaś strony, niby płakał ale chciał oglądać, a gdy zaczynał ziać ogniem to wtulał się w B. A wieczorem, ponieważ mieszkamy przy dworcu F ciężko zasypiał. Co chwilkę wstawał i podchodził do okna wołając TU TU. 

4 komentarze:

  1. ...czyli klasyka podrózowania z dzieckiem:-))) Miłego dnia, bez wielu przygód...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klasyka klasyką...Ale z Frankiem tyle się dzieje, że się czuje jak byśmy bliźniaki mieli.

      Usuń
  2. Wyszła z tego zabawna historia (-:

    Czasem nawet nieświadomie " piszemy " nowy rozdział w życiu...

    Jakby nie było nieprzewidywalnych zdarzeń, to było by nudno (-:


    Babcia ucieszyła, że już jest nowa wiadomość na blogu i czeka na więcej ( bardziej o Franku, niż o Was, hehe ).

    Już nie może sie doczekać aż wróci, mówi, że pojechał tak daleko...

    Pozdrawiamy

    Babcia i Filip

    OdpowiedzUsuń
  3. No aż tak daleko i na aż tak długo nie pojechał :) a takich historii to mamy mnóstwo, ale sama nigdy nie wiem czy za dużo nie nudzinnudzimy. W końcu jest to blog Travelasie a nie pieluchy w podróży...

    OdpowiedzUsuń