środa, 20 maja 2015

Gleźnówko again

Droga do Gleźnówka minęła gładko. Pierwszą godzinkę czytaliśmy książeczki, jedliśmy obiad i oglądaliśmy nową koparkę. Potem Franek dwie godzinki spał - a ja półtorej :) Po drzemce zatrzymaliśmy się przy drodze w lesie. Franek wypróbował koparkę w akcji, zjedliśmy zupę i ostatnie pół godziny zleciały bez problemu. Nawet wszystkich nowych zabawek nie wykorzystaliśmy :)





Po przyjeździe Franek rozejrzał się po ogródku. Bardzo podobały mu się wiatraki, które widać w oddali. Niestety zaczęliśmy od strat. Młody zbił podstawkę do mydła i doniczkę. Robimy już listę rzeczy do odkupienia. Co gorsza musieliśmy pochować wszystkie muchozole, trutki na myszy itp. bo bardzo go ciekawią. Na środku kuchni znalazłam łapkę na myszy ze złapanym egzemplarzem. Zareagowałam wrzaskiem ale tylko dlatego, że się przeraziłam, że więcej takich łapek może czyhać na ciekawskie łapki Franka. Na ręce włożyłam woreczki śniadaniowe i podczas gdy pakowałam ofiarę do kolejnego woreczka wysypały się z jej wnętrza larwy much. Wiem, że to sama natura, ale FUJ i znów wrzask. W tej chwili mojej nieuwagi Franek w pokoju obok przewrócił puszkę z farbą, która była otwarta i jej zielona zawartość wylała się na podłogę. Kolejny krzyk przerażenia. Franek poszedł z B. na dwór, a ja zabrałam się za sprzątanie. Czasu było niewiele, bo farba schła, więc nie szukałam  rękawiczek. Większość pozbierałam Franka łopatką do piasku, potem wytarłam resztki ręcznikiem papierowym, a to co zostało na podłodze najpierw próbowałam płynem do naczyń, potem odplamiaczem, a że nie znalazłam rozpuszczalnika to płyn do przypalonych garów marki TYTAN spisał się na medal. Tylko na moje ręce nic nie pomogło. Wyglądały jakbym zamordowała kosmitę. Próba umycia w tytanie skończyła się szczypiącą skórą. Jedynie pomógł trochę proszek do pieczenia. Wymyśliłam sobie, że soda oczyszczona na wszystko dobra. Gdy to piszę, po kilku dniach nadal  mam zielone ręce. Niestety w okolicy rozpuszczalnika nie uraczysz. Tego samego dnia byliśmy na rowerach w poszukiwaniu sklepu, aby zakupić brakujące składniki do kolacji. Po drodze traktory, krowy, konie, kury - raj dla Franka. Źle podjechałam pod krawężnik i prawie się przewróciłam. Na szczęście mam refleks i zeskoczyłam z roweru. Przynajmniej mam pewność, że dobrze robię, że nie wożę Franka. Wracając do zakupów.  W pierwszym sklepie nic nie było, drugi był zamknięty, a trzeci za daleko, wiec wróciliśmy do domu, a ja autem pojechałam do Dąbek, gdzie SURPRISE! SURPRISE! otworzyli nowy Polo Market. Moje auto było jedyne na parkingu. Przy kasie przypomniałam sobie, że nie kupiłam tego po co tam przyjechałam. STANDARD!









Kolejny dzień zaczęłam od rozbicia sobie palca u stopy, rozcięcia kciuka o zmywarkę i prawie skręcenia kostki. Także, na odwrót jak dzień wcześniej. Przynajmniej to co złe zdarzyło się od rana i było z głowy. Po śniadaniu pojechaliśmy nad morze. Trochę wiało, więc bawiliśmy się na wydmach. Zrobiliśmy krótki spacer do rybaków. Pytałam o łososia. Rybak odpowiada: "Nie było i nie będzie. Ale proszę przyjść jutro" :) Potem miła niespodzianka - Franek zasnął w aucie w drodze na obiad. Chwila dla mnie na kawę zbożową.  A po obiedzie znów na rowery - krowy, konie itd. Po powrocie zabawa w ogródku. Franek bawił się w łódce, oglądał ślimaki, jaszczurki i inne robaczki, kopał w kretowiskach szukając kreta i pytając "kuku?". Za płotem u sąsiadów oglądał kaczki, kury, gęsi i traktor. W końcu poszedł spać godzinę wcześniej niż normalnie. Zmęczył się tym bieganiem. My bieganiem za nim też :)











A poniżej zdjęcia z wizyty w Darłowie. Ten statek pogłębiał wejście do portu. Potem przyleciał helikopter i na linie opuszczał jakiegoś człowieczka. Bardzo nam się podobało. Szkoda tylko, że latarnia morska była zamknięta.












4 komentarze:

  1. "jakbym zamordowała kosmitę" - dobre!

    Franek ma wszystkie atrakcje, które lubi, a Wy ... dacie radę:-)
    Na pierwszym zdjęciu Franek zasnął w słuchawkach. jedząć?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie. Włączam mu takie nagrania co to mają stymulować gadanie :) i zawsze przy tym zasypia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładna czcionka na trzeciej tablicy rejestracyjnej, taka niemiecka;)

    OdpowiedzUsuń