czwartek, 1 listopada 2012

Zamek w Starym Sielcu


Okazuje się, że nie trzeba wcale daleko jechać, żeby przeżyć ciekawą przygodę. Spontaniczny wypad do znajomych okazał się niespodziewaną wyprawą po okolicznych chaszczach w poszukiwaniu "pewnego" zamku, który określiłabym jako zamek widmo. Mieliśmy do przejścia przez las około 400 metrów w linii prostej. Niby nic takiego! Jednak zajęło nam to dobrą godzinę. Podczas błądzenia doświadczaliśmy fatamorgany, bo wydawało nam się kilka razy, że w oddali już widać tę "ogromną" twierdzę. Koleżanka Kasia ciągle słyszała odgłosy dzików, choć nadal nie wiem, czy to nie były tylko omamy słuchowe.  W końcu, po przebyciu lasu, który okazał się istnym gąszczem, upaplani od błota i przemoczeni od śniegu i przeprawy przez "fosę" (rzeczkę), dotarliśmy do zamku w Starym Sielcu. Okazał się on dość pokaźną budowlą, jednak bardziej przypominał wyglądem pałac. Zaprojektowany przez Rogera Sławskiego miał być siedzibą dla rodziny Czartoryskich. Jego budowę rozpoczęto w 1911 roku i tak naprawdę nigdy nie ukończono. Kilka czy kilkanaście lat temu podobno ktoś próbował zmodyfikować i dokończyć projekt, ale chyba jakaś klątwa wisi nad tym miejscem, bo niestety z powodu bankructwa firmy produkującej bombki choinkowe prace zostały przerwane i budynek ponownie niszczeje. Powybijane szyby w oknach, gruz na podłogach, dachówki, które pospadały z łat i leżą pozbijane na poddaszu, na którym w bardzo dobrym jeszcze stanie drewniana konstrukcja podtrzymuje resztki dachu. Posnuliśmy się po labiryncie stworzonym z korytarzy i komnat. Znaleźliśmy nawet basztę i mini dziedziniec! Świetne miejsce. Opuszczony zameczek, w którym panuje mroczna atmosfera niczym z horrorów. Jednak bardziej niż strasznie było tam smutno. Aż się prosi, żeby w tamtych salach walca tańczyć... A jedyne co tam hula, to głuchy dźwięk echa...

 




  

 


 






3 komentarze:

  1. W "Małym Księciu", "Alchemiku" i innych utworach bohaterowie wędrując przemierzają cały świat, żeby wrócić do punktu wyjścia i zrozumieć,że to, co najważniejsze i tak jest w nas, w DOMU. Ale i tak warto podróżować, poznawać NOWE, bliskie lub dalekie. I tego Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale tam naprawdę były dziki! Sądząc po śladach rycia w ziemi musiało być ich nawet kilka...pozdr/ żona Ernesta

    OdpowiedzUsuń
  3. Odkrywanie takich miejsc jest fantastyczne...mają swój charakter. Zarazem budzą grozę jak i ciekawość. Eh pozazdrościć. Byłoby jeszcze ciekawiej, jakbyście dziczki po drodze spotkali:-P magda

    OdpowiedzUsuń