Dziś wybrałam się na zajęcia jogi. Trafiliśmy tam dopiero za 3 razem. Po drugiej próbie chciałam zrezygnować, ale jakoś się zmotywowałam i dotarłam.
Zajęcia prowadzi Sajee (lat 45) w małej salce przy swoim domu. Przed zajęciami zapalił lampkę oliwną, podejrzewam, żeby odganiać komary.
Zajęcia zaczynają się siavasaną, potem 3 razy om w siadzie.
Następnie powitanie słońca, około 10 razy, trochę inne niż nasze. Nauczyciel dokładnie mówi kiedy wdech, kiedy wydech, na czym się skupić itd. Potem rozciąganie nóg w parterze, oczywiście bez paska. Nie ma że boli, trzeba brodą dotknąć kolana, ale jak boli to Saleem tu popuka, tam rozmasuje i nie boli. Na początku zajęć Sajee często mnie poprawiał ale potem pozawijał mnie w mgnieniu oka w pozycję yoganidrasana
i był chyba zadowolony. Dokładnie już nie pamiętam, ale następnie było stanie na głowie, z rozkrokiem, skręty z rozkrokiem, no i oczywiście lotos w staniu na głowie:
Ale żeby nie było za mało... ze stania na głowie wysunęłam ręce i zrobiłam pincha mayurasana z lotosem:
Potem stanie na przedramionach na środku:
a wyjście z pozycji polegało na przerzucie do mostka. Potem była świeca, pług, i skłon do przodu. I znowu, nie ma że boli, trzeba dotknąć głową kolan. Potem skręty w siadzie, i rybka, i rybka z lotosem:
Potem mnie zawinął do pozycji lotosu baddha padmasana ze skłonem do przodu:
i był bardzo zadowolony. Na koniec intensywne gięcie w przód i trikonasana z takim zawinięciem, którego nie znałam i pozycja kruka. Relaks i pranajama. Połączenie technik kundalini i hatha jogi. Fajna była medytacja z czakrami. Do każdej czakry śpiewaliśmy inną mantrę. Pierwszy raz nie miałam żadnych oporów i się nie krępowałam.
Zajęcia trwały 3h zegarowe. Bardzo szybko minęły. I kosztowały 15 pln.
Co ważne, Sajee daje poczucie bezpieczeństwa, pozwala zrobić krok do przodu i zupełnie można mu zaufać, mimo, że przy zawijaniu mnie w supełek musi czasem pociągnąć za dość prywatne obszary. Może opis zajęć brzmi jak u Jaguckiego, ale to zupełnie coś innego. Zupełnie inna szkoła i podejście. Postaram się jeszcze tam wybrać. W końcu będziemy tu jeszcze 3 dni.
Zajęcia prowadzi Sajee (lat 45) w małej salce przy swoim domu. Przed zajęciami zapalił lampkę oliwną, podejrzewam, żeby odganiać komary.
Zajęcia zaczynają się siavasaną, potem 3 razy om w siadzie.
Następnie powitanie słońca, około 10 razy, trochę inne niż nasze. Nauczyciel dokładnie mówi kiedy wdech, kiedy wydech, na czym się skupić itd. Potem rozciąganie nóg w parterze, oczywiście bez paska. Nie ma że boli, trzeba brodą dotknąć kolana, ale jak boli to Saleem tu popuka, tam rozmasuje i nie boli. Na początku zajęć Sajee często mnie poprawiał ale potem pozawijał mnie w mgnieniu oka w pozycję yoganidrasana
i był chyba zadowolony. Dokładnie już nie pamiętam, ale następnie było stanie na głowie, z rozkrokiem, skręty z rozkrokiem, no i oczywiście lotos w staniu na głowie:
Ale żeby nie było za mało... ze stania na głowie wysunęłam ręce i zrobiłam pincha mayurasana z lotosem:
Potem stanie na przedramionach na środku:
a wyjście z pozycji polegało na przerzucie do mostka. Potem była świeca, pług, i skłon do przodu. I znowu, nie ma że boli, trzeba dotknąć głową kolan. Potem skręty w siadzie, i rybka, i rybka z lotosem:
Potem mnie zawinął do pozycji lotosu baddha padmasana ze skłonem do przodu:
i był bardzo zadowolony. Na koniec intensywne gięcie w przód i trikonasana z takim zawinięciem, którego nie znałam i pozycja kruka. Relaks i pranajama. Połączenie technik kundalini i hatha jogi. Fajna była medytacja z czakrami. Do każdej czakry śpiewaliśmy inną mantrę. Pierwszy raz nie miałam żadnych oporów i się nie krępowałam.
Zajęcia trwały 3h zegarowe. Bardzo szybko minęły. I kosztowały 15 pln.
Co ważne, Sajee daje poczucie bezpieczeństwa, pozwala zrobić krok do przodu i zupełnie można mu zaufać, mimo, że przy zawijaniu mnie w supełek musi czasem pociągnąć za dość prywatne obszary. Może opis zajęć brzmi jak u Jaguckiego, ale to zupełnie coś innego. Zupełnie inna szkoła i podejście. Postaram się jeszcze tam wybrać. W końcu będziemy tu jeszcze 3 dni.
Kochana!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jaką mi zrobiłaś niespodziankę. Podejrzewam, że sobie też:-)
Po tym opisie to ja już zaczynam zbierać kasę na te zajęcia. Żeby tak pomarzyć: miesiąc na Kerali z jogą w tle i każde zajęcia po 15 zł. Jeśli Ci się uda, idź się jeszcze koniecznie dać pozawijać w supełek. Namaste.
A. Może Wam się uda sfotografować Sajee...
OdpowiedzUsuńPomagałem szukać Asi miejsca gdzie odbywają się zajęcia, byłem już w środku przed ich rozpoczęciem, chciałem poczekać i porobić zdjęcia, jednak aby nie psuć na samym początku atmosfery, zostałem wyproszony :-)
Usuń/B
Masakra jak dla mnie i pełna egzotyka:-) Ale wierze że takie ćwiczenia mogą dawać efekty pozytywne:-)Widzę że czerpiecie kulturę Indii pełnymi garściami. I tak trzymać! A co robił Błażej w czasie Twoich ćwiczen?:-) Też się rozciągał? Sławek
OdpowiedzUsuńByłem namawiamy aby iść na zajęcia, jednak że względu na fakt iż jeszcze nie odzyskałem w pełni sił byłem zmuszony odmówić. Dobrze się stało, jak usłyszałem co się działo na zajęciach, to nawet w piękni sił był nie podołał. W tym czasie zająłem się rzeczami bardzo przyjemnymi - wykupiłem rejsu po okolicznych rozlewiskach, załatwieniem formalności w hotelu, no i powiedziałem chwilę w Lightroomie nad zdjęciami...
UsuńPozdrawiam,
/B
wow.... brzmi to wszystko niesamowicie profesjonalnie...super!/ Zona Ernesta
OdpowiedzUsuńProfesjonalne zajęcia - poziom w sam raz dla Asi :-)
Usuń/B
Cieszymy sie, ze widzimy Was juz w dobrym zdrowiu i z usmiechem na twarzy, Asia rozciagnieta i zrelaksowana. Nam niestety juz powoli wczasy sie koncza. Czekamy na dalsze zdjecia i informacje, jutro postaramy sie zajrzec, a od czwartku bedziemy sledzic wasza podroz juz na biezaco z domu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Marzena, Waldek, Filip i Ola
Tam bym n WF na pewno nie chodził :P
OdpowiedzUsuńWidzieliśmy, że na wf-ie grają w krykieta.
UsuńZazdroszczę:-] Magda
OdpowiedzUsuńNo proszę, proszę :) Sądziliśmy że tematyka jogi nie wzbudzi specjalnego zainteresowania, a tu jaka miła niespodzianka.
OdpowiedzUsuń/B