Zaczęliśmy dzień od śniadania. W drodze do naszej knajpy spadło z nieba kilka kropel deszczu - może z 4. Na śniadanie powtórka z wczorajszego dnia. Jednak chyba nasze brzuchy,a zwłaszcza mój, pokapowały się w końcu, że jednak coś jest nie tak - że, chwila chwila, chyba nie jesteśmy już w Polsce. B. połknął tabletkę i po godzinie wcinał już kabanosy. Ja po 3h oprzytomniałam i pojechaliśmy do Starego Delhi. Zobaczyliśmy Czerwony Fort, byliśmy w dżinijskiej świątyni Lal Mandir, w której znajduje się szpital dla ptaków,na ulicy i dzielnicy targowej Chandni Chowk (skąd szybko uciekliśmy), w meczecie Dżama Masdżid. Na Raj Ghat nie starczyło cierpliwości ani siły - może jak będziemy tu jeszcze przed odlotem. Na obiado-kolację bezpieczny wybór - makaron i ryż. Jednak złamałam obietnice, którą sobie zdążyłam po śniadaniu, że do końca wyjazdu będę jeść tylko chleb i popijać go colą.
O, jak fajnie - pierwszy (-:
OdpowiedzUsuńTak, makaron i ryż to bezpieczna potrawa (-:
Szybko Wam przeszło:-)
OdpowiedzUsuńCzytałam dzisiaj o tym szpitalu i pomyślałam, ze pewnie tam dotrzesz.
Dziadkowie i tata ślą uściski.
czyli brzuchy już przyzwyczajone- to powinno już być ok. P.S. nie wiem czy dostaliście sms-a, więc piszę tutaj: Hubert jest już wśród nas:)))/żona Ernesta
OdpowiedzUsuńOd Ciebie nie dostaliśmy SMSa - te z neta nie dochodzą.
Usuń/B
chleb z colą przebije tylko szkocka z colą;)
OdpowiedzUsuńOgladam zdjęcia i czuję ten niepowtarzalny zapach delhijskiej ulicy,
OdpowiedzUsuńzdjęcia Indie teraz i 25 lat wcześniej zrobiły na mnie duże wrażenie
a najlepiej sama szkocka:)
OdpowiedzUsuńZ ciekawości ile ma gwiazdek hotel z takimi wygodami jak wasz?
Pozdrawiamy
P.S. Od kiedy Ernest? :)
Tutaj gwiazdki są chyba tylko z Bollywood :) Z hotelami nie jest łatwo, ale staraliśmy się wybierać te z pozytywnymi opiniami - póki co jest ok, nawet lepiej niż w Podczelu :D
Usuń/B
W Podczelu to chyba podobna wilgotność była? :) ale gwiazdek więcej dałbym temu hotelowi w Delhi:)
UsuńW kwestii wilgotności muszę się z Tobą zgodzić, byli podobnie. Z dwojga złego wolę chyba wilgotno i ciepło, niż stęchliznę...
Usuń/B
Witajcie Kochani,
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy Was bardzo serdecznie, trzymamy za Was kciuki zeby podroz marzen sie udala, bedziemy na bierzaco sledzic relacje. Brzuchy na pewno przezwyczaja sie do regionalnego jedzenia. Nie ma Was dopiero kilka dni, a juz nam Was brakuje :)
Marzena i Waldek
Dzięki, na razie wszystko idzie zgodnie z planem. Właśnie jemy bezpieczne drugie śniadanie (zaraz idziemy zwiedzać Taj Mahal, na miejscu ok 4h więc nie ma czasu na złe samopoczucie) - ja mam jeszcze kabanosy, Asia batoniki musli, ale na długo nie wystarczą :)
UsuńPozdrawiamy!
/B
oczywiście miało być "bieżąco" i "przyzwyczają".
OdpowiedzUsuńJeszcze raz M i W.
Szpital dla ptaków...musiało być ciekawe spotkanie z takim miejscem:) Nie zazdroszczę sensacji żołądkowych, ale myślę, że teraz już dzień w dzień indyjskie jedzenie będzie Wam służyć, żeby tylko Wam się żołądki nie przestawiły i jak wrócicie do Polski to nasze schabowe będą Wam szkodzić, ale i na to będzie rada...jak mój przedmówca zaproponował szkocka, ja dodam tylko, że z lodem:) Czekamy na kilka zdjęć /S.
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że lód nie był zrobiony z wody zaczerpniętej z Gangesu :)
Usuń/B