niedziela, 24 czerwca 2012

Dzień siódmy

Zaczeliśmy od mszy w katedrze. Liczyliśmy na koncert organowy, ale dla takiej garstki ludzi puścili tylko muzykę z głośnika. Ale za to w trakcie pół godzinnej mszy można było dokładnie przyjrzeć się witrażom.

Teraz jedziemy do jaskiń - cueves del Drach.
Droga pełna wrażeń. Z Palmy wyjechaliśmy na rezerwie a po drodze ani jednej stacji. Na początku nawigacja wywiozła nas w pole, ale kawałek dalej się znalazła. Tylko akurat pan hiszpan ją zamykał i nie dał się namówić na ponowne otwarcie, bo przecież skończył już pracę. Pokierował nas do następnej, która SURPRISE SURPRISE też była zamknięta (Domingos i festivos do 14).  Na szczęście w barze obok po hiszpańsku dostaliśmy namiar na stacje czynną 24h. Ufff...
Jedziemy dalej.. cdn.

4 komentarze:

  1. ...luz- blues, dlatego tak dobrze tu się odpoczywa... pod warunkiem, że nie trzeba niczego załatwić;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oni, tam mają luz, jak widać na załączonym obrazku (-:

    Dla nich to dobrze, dla turystów - już niekoniecznie...

    OdpowiedzUsuń
  3. co kraj to obyczaj... u nas są inne problemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. No, to chyba już lepiej mieć luz.

    Tak mi sie wydaje...

    OdpowiedzUsuń