czwartek, 21 czerwca 2012

Dzień czwarty

Blazej i Łukasz poszli rano upolować auto. Łatwo nie było. Najpierw trzeba wsiąść w dobry autobus.  tym razem się udało :) potem trzeba poczekac aż właściciel obudzi się i otworzy wypożyczalnie. Następnie trzeba się dogadać z hiszpanem, który jest niezadowolony, że się nie zna jego języka. W końcu auto mamy. Tym razem testujemy większego kuzyna Matiego.
Oddać auto możemy na lotnisku, ale dla seniora z wypożyczalni 6 rano to za wcześnie, żeby je odebrać bo o tej porze śpi. Więc mamy zostawić auto pod lotniskiem. Kwit od parkingu zostawić w popielniczce a klucze i dokumenty pod siedzeniem. Mamy napisać smsem numer miejsca parkingowego a on przyjedzie rowerem lub żona go podwiezie. Nie ma to jak profesjonalna wypożyczalnia.
Trasa na dziś: Valldemossa: cela Chopina, Deia: grób Graves'a i przerwą na kawę, Soller: ładne miasteczko i w końcu okazja na zjedzenie paelli, a na deser Sa Calobra: plaża.
Kilka nowych fotek i dla porównania jedna z zeszłego roku:









5 komentarzy:

  1. zakładam, że była tania - weźniemy na nią namiary:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. (-; , no, to tam chyba nie kradną, tak jak u nas . Tak by z tego wynokało, nie ? (-:

    To dobrze (-:

    Pozdr (-:

    OdpowiedzUsuń
  3. he he...już jesteśmy.... trochę późno odpisuję...

    OdpowiedzUsuń
  4. hehe, nic nie szkodzi (-:
    Też przecież nie siedzę cały czas w necie.

    To.dobrze (-: . Wiamy w kraju (-:

    OdpowiedzUsuń