Franek podzczas lotu spał, jadł i obserwował sufity. Startu w ogóle nie zauważył, wręcz wznoszenie go uśpiło. Z takim małym nie trzeba dodatkowo płacić za pierszeństwo wejścia na pokład, bo wszyscy puszczają malucha przodem.
Nastepnie zakwaterowanie. Mieszkamy u znajomego Belindy, Jose. Mieszkanie nie takie fajne jak u Belindy, ale jest za pół darmo więc nie będziemy narzekać. Jose nie mówi po angielsku więc nasze rozmowy ograniczają się do bien i adios. W lodówce trzyma mnóstwo makaronu, ryżu i napojów izotonicznych bo w każdej wolnej chwili chodzi na siłownię. Widać też, że jest kawalerem bo ma tylko dwa widelce i dwa garnki.
Po zakupach w markecie poszliśmy na plażę. Franek wniebowzięty.
Więcej zdjęć wkrótce...
Jaki piękny uśmiech !!!!!!!!!! Może Franek właśnie odkrył swoje powołanie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dużo słońca.
Marzena
Taka moja karma. Być otoczoną facetami, którzy nie boją się latać i śpią gdy ja obgryzam paznokcie ze strachu.
OdpowiedzUsuńDzielny Franuś:) Miłego pobytu i odpoczynku i wielu wrażeń i pięknych zdjęć /S
OdpowiedzUsuńFranek podróżę wyssał z matczynym mlekiem:-)
OdpowiedzUsuńWyobrażam sobie Was wychodzących z lotniska na majorkańskie słońce i ten pierwszy niuch tamtejszego powietrza...
Zawsze czekam na ten moment.Wrażenie niesamowite. W drugą stronę będzie bardiziej boleśnie. Ale zawsze można zapamiętać to wrażenie ciepła i jak się zamknie oczy to je przywołać. Właśnie zrobiłam obiad na wynos w plastikowych pojemnikach i jedziemy do Parku S'albufera.
UsuńZ takim dzielnym podróżnikiem, to można daleko zalecieć (-:
OdpowiedzUsuńNie marudzi, zadowolony i wszystko go ciekawi (-:
Niech sie Wam chowa jak najlepiej (-:
Jutro nadrobię zaległości i pokaże wszystko babci (-: