Dzisiejszy dzień zaczęliśmy od festynu w Ince. Ogólnie wrażenia jak z Jarmarku Świętojańskiego (Mamo! Jak się to pisze? Wielką czy mała literą?). Na ulicznym straganie pozwoliliśmy sobie na małe co nieco, w formie ciastka z flanem - budyniem. Bardzo dobry! Na straganach lokalne rękodzieła, smakołyki, a na stoiskach ciekawe ciekawostki :) Na przykład pieski i świnki !! wykorzystywane w terapiach dla dzieci.
Następnie pojechaliśmy na jedną z ładniejszych plaż na wyspie. Rzeczywiście całkiem malownicza, choć mi bardziej podobają się takie zadrzewione... Po drodze minęliśmy miejsce gdzie wydobywają esencję wody morskiej - czyli sól. Te śnieżne szczyty na zdjęciach to nie śnieżne góry, tylko góry soli. [Apropos soli - taka mała dygresja. Gotując sobie posiłki zauważyliśmy, że gdy tylko się daną potrawę posoli i doda oliwy z oliwek to już jest pysznie. Jak gotujemy w domu to musimy się nie lada namęczyć, żeby wydobyć z potrawy jakiś smak. A tutaj naprawdę niewiele potrzeba. Niby sól, którą kupujemy w domu też jest morska, ale jakoś nie jest tak smaczna.]
W Hiszpanii jest chyba niż demograficzny. Widujemy bardzo mało wózków i wszyscy wokół oglądają Franka jakby był jedynym niemowlakiem w okolicy. Drogie babcie i prababcie: Małemu służy pogoda i bardzo poprawił się stan jego skóry, zwłaszcza na szyi, która w zimnej Polsce była ciągle zaczerwieniona. Wieczorem zasypia momentalnie, nawet o smoczku nie zdąży pomyśleć. Na wyposażeniu apartamentu mamy bardzo dużo rzeczy dla dziecka. Belinda - nasza tutejsza znajoma - załatwiła wszystko co się da. W wyprawce oprócz przewijaka, łóżeczka, wanny i nosidełka znalazła się huśtawka i fotelik do karmienia! Widać, że nie ma dzieci :) A Franek z wielkim zaciekawieniem słuchał jak jego nowa ciocia nawija po hiszpańsku.
Prawidłowo napisałaś:-)
OdpowiedzUsuńMały cały dzień na powietrzu i słońcu - musi mu to służyć! I nie miałam pojęcia, że są tam te solne hałdy. Wyglądają zjawiskowo. Trudno je z czymkolwiek porównać.
Tata twierdzi, że dwa kilometry za tą knajpą pod wiatrakiem jest najpiękniejsza jaskinia na wyspie. Może kiedyś...
Uściski.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTak szybko wszystko tu wrzucacie, że nie nadążamy z czytaniem (-:
OdpowiedzUsuńJednak już narazie nadrobiliśmy zaległości do tej pory za jednym razem (-:
Pozdrawiamy
Babcia i Filip
Hej Kochani,
OdpowiedzUsuńzasięgnijcie, proszę, informacji, czy ptactwo domowe można również wykorzystywać w terapii z dziećmi...
Marzena
a ja Wam powiem że to jednak troche niesprawiedliwe... i tak troche bardzo żałuję że jednak sie nie zdecydowałem... przynajmniej ciepło u nas jest (jeszcze)
OdpowiedzUsuńale ładnego (PRAWIE) Astona Martina macie ;-)
Jeszcze nic straconego - może są jeszcze dostępne jakieś tanie bilety na najbliższy piątek na Ryanaira do Palmy :D
Usuń/B