Palmiarnia w Poznaniu.
Fajna kawiarenka, mimo, iż z Frankiem kawę trzeba pić duszkiem i na zmianę, podczas gdy on zwiedza zawartość wszystkich doniczek i zakątków. Sama palmiarnia trochę smutna, może dlatego, że porównuję ją z berlińskim buszem :) a dla F. większą atrakcję stanowiły zwierzątka zamieszkujące bujną roślinność: rybki, żółwie, papugi, kury itd.
Fajna kawiarenka, mimo, iż z Frankiem kawę trzeba pić duszkiem i na zmianę, podczas gdy on zwiedza zawartość wszystkich doniczek i zakątków. Sama palmiarnia trochę smutna, może dlatego, że porównuję ją z berlińskim buszem :) a dla F. większą atrakcję stanowiły zwierzątka zamieszkujące bujną roślinność: rybki, żółwie, papugi, kury itd.
W urodziny B. pojechaliśmy w najbliższe tropiki. Gdyby nie jego darmowe wejście nie wiem czy byłoby to warte tych pieniędzy. Za to Frankowi tak się podobało, że nie zmrużył oka. Dopiero koło 17 zasnął w ramionach B. podczas kąpieli w basenie!!!
Lodowe rzeźby w Poznaniu i jarmark świąteczny.
Ogólnie tłum, tłum i jeszcze raz tłum ludzi. Gdyby nie to na pewno bardziej by mi się podobało. Za to najadłam się pieczonych kasztanów, a F. zachwycał się szopką i plastikowymi osiołkami w niej mieszkającymi.
Sylwester w Rewalu:
Powoli nie mamy już pomysłów, co można ciekawego robić z małym dzieckiem w brzydką pogodę. Jakieś pomysły? A najlepiej to niech już wiosna przyjdzie!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz