Zamek na wyspie.
Od wczesnych lat
opowiadano mi i wiedziałam, że na małej wysepce na jednym z okolicznych jezior
stoją ruiny zamku. Odkąd o tym usłayszałam, żałowałam, że nie można dostać się
tam w jakikolwiek legalny sposób. Można tylko spróbować przepłynąć wpław latem,
lub przejść po lodzie zimą. Żadna opcja nie jest zbyt rozsądna. Tak więc
musieliśmy się zadowolić widokiemna
ruiny tylko z brzegu jeziora . Ale i tak warto odwiedzić ten punkt widokowy.
Jest to kolejne miejce, które widziałam i które woła z oddali...
Trochę historii: Zamek był podarunkeim ślubnym Tytusa Działyńskiego a dla jego siostry
Klaudyny Potockiej i jej męża Bernarda (syna Jana Potockiego - tego od
"Pamietnik znaleziony w Sragossie"). Jednak ostatni raz młodej parze
udało się przebywać tam w sierpniu 1830, gdyż jesienią tego roku wybuchło
powstanie listopasowe i oboje wyjechali. Po powstaniu oboje wyemigrowali.
Kaludyna zmarła jakiś czas później w Genewie a Bernard nie powrócił do
miejscowości Tulce pod Poznaniem. Kilkanaście lat później, zamek ostrzelali
ogniem armatnim Prusacy. Podejrzewali, że w zamku rezydują Powstańcy.
Powstańców jednak prawdopodobnie tam nie było, a przez ostrzał budowla ta
została doszczętnie zniszczona.
Ciekawe, że można czasem blisko nieszkać obok jakiejś ciekawostki turystycznej i tego nie dostrzec ...
OdpowiedzUsuń